Lipiec 2024

Błędy taktyczne, a strategia przeciwników politycznych. Czyli, złapał kozak tatarzyna ...                     wpis z dnia 23.07.2024

Jak dla mnie Donald Trump zrobił błąd taktyczny. Nawet kilka. Można powiedzieć że wyskoczył jak Filip z konopi. Chodzi mi o krytykowanie Joe Bidena. To było mocno przedwczesne. Zwłaszcza krytyka po tej pierwszej debacie. Mówiąc wprost dał się zapędzić do zagrody zbudowanej przez politycznych przeciwników. Joe Biden nie był jeszcze oficjalnie nominowany na kandydata więc Demokraci wciąż mieli możliwość wybrania kogoś innego. Potrzebowali do tego kilku ważnych powodów. Jednym z tych powodów był Donald Trump. Kolejny powód dał im sam Donald Trump. W tej debacie i, później też, też w swoich komentarzach, przekonał Demokratów i ich zwolenników, że poradzi sobie z Bidenem bez problemu. A, to dopiero była jakby prekampania. Tym samym "wymusił" na Demokratach naciski do zmiany decyzji przez Bidena odnośnie bycia kandydatem. Gdyby zachował się bardziej "stonowanie", gdyby sam "zaliczył" jakieś potknięcia, które by niejako wyrównały medialne analizy, albo przynajmniej nie nawijał by tyle krytyki na Bidena to Demokraci nie mieliby tylu ważnych powodów żeby naciskać na Bidena w kwestii odstąpienia. A, przynajmniej ci którzy byli za tym żeby Biden był kandydatem mieliby kontrargumenty przemawiające za pozostawieniem Bidena jako kandydata Demokratów. Wtedy zmiana kandydata na kogoś innego byłaby mniej prawdopodobna, może nawet nie do zaakceptowania. Tym samym, Demokraci musieliby, chcąc nie chcąc, wybrać Bidena na oficjalnego kandydata. Dopiero po tej decyzji Trump miałby możliwość bezpiecznego wykazania się pełnią swoich możliwości. Być może wtedy by nawet nie było tego wydarzenia z strzelaniem przez jakiegoś, podobno, dwudziestolatka, do kandydata i kilku innych osób. Tu też jest kwestia czy ten karabin to był rzeczywiście taki jak mówiono, czy może inny niż mówiono. I, czy, ewentualnie, był podrasowany czy nie? I, jest też kwestia, czy oprócz tego który oficjalnie strzelał był też jakiś inny snajper, w innym miejscu,, na przykład, na liściastym drzewie. Tak, żeby tor lotu pocisku się zgadzał. Tego pewnie nikt nie drąży bo, jak wiadomo, tam rządzą kobiety. A, one mają swoje sposoby żeby temat był nie do ruszenia.

Tylko/aż globalna awaria, czy zamach stanu? Czyli, wojenko, wojenko ...         Wpis z dnia 19.07.2024 godzina 21:37

Napisałem, na tym drugim, że to mogło by być od Słońca. Ale jakaś firma wzięła to na siebie. Zbieżność, jako przypadkowa, wydaje się wątpliwa. Ale niech tam. Jeżeli to oni, to w jakim celu i, na czyje zlecenie/polecenie? O ile czyjeś było. Jak dla mnie, było to na zlecenie. Informatycy nie są aż tak niekompetentni żeby puścić w obieg jakiś błędny kod. Wychodzi, że ktoś ich o to poprosił. Chyba wiadomo w jakim celu. Pewnie po to żeby pokazać, że porządek jest względny, a, chaos (komunikacyjny/cywilizacyjny) nie tylko możliwy, ale tez "zapewniony w sytuacji wygranej któregoś z kandydatów. Jak dla mnie, może chodzić o wybory w USA. Bo te są obecnie maglowane. Skoro jeden z kandydatów ruszył w samotną ucieczkę, a, drugi, jeszcze nie kandydat, ma niejakie problemy (chociaż, jak widać, zaczyna nadganiać - gdy tylko coś tam, chyba wczoraj, napisałem) to pojawia się "wsparcie", ale też kod informacyjny, który wtajemniczeni w system zabezpieczeń polityki na pewno zrozumieli. Tyle, że niekoniecznie tak samo. Dla jednych to zakamuflowany przekaz co będzie się działo gdyby wygrał Donald Trump. Dla innych z kolei może być informacją co będzie gdy odsuną Joe Bidena od kandydowania/zmuszą do rezygnacji. Bo niby po co innego miałaby być taka "globalna" awaria? Po to żeby komuś (wielu) powiedzieć żeby nie rezygnowali z wspierania finansowego. Jak to mówią, nie tylko politycy rządzą Światem.

wpis z dnia 14.07.2024 - Niedziela

Donald Trump i wybory w USA.

Jak wiadomo, w USA w tym roku będą (?) wybory na urząd Prezydenta USA. Tam podobno jest tak, że gdy urzędujący Prezydent traci zdolność sprawowania urzędu (czy aby na pewno?) to zdaje urząd i wtedy WicePrezydent zostaje P.O. Prezydenta (p.o. Prezydenta). Jak dla mnie to niezbyt demokratyczna opcja. Jak dla mnie w takiej sytuacji Prezydentem powinien zostać (na pozostały czas kadencji) ten który przegrał wybory. Bo to on jest wtedy praktycznie/(nie)formalnie Prezydentem. Gdyby ta osoba nie mogła z jakichś powodów objąć/sprawować urzędu to dopiero wtedy wiceprezydent Prezydenta może podjąć urząd jako p.O.. Gdyby ten konkurent objął urząd, a następnie by zmarł to wtedy następuje wakat który skutkuje sprawowaniem funkcji przez wicePrezydenta (jako p.o.). Pytanie, który? Czy ten od pierwszego formalnego, czy ten od tego który objął urząd po poprzedniku? Ten drugi pewnie też by miał wicePrezydenta więc powstaje dylemat odnośnie tego czy kolejność obowiązuje też dla wicePrezydentów czy jednak nie. Jak dla mnie pierwszeństwo ma wicePrezydent drugiego. Z, tej prostej przyczyny, że objęcie przez drugiego kandydata urzędu Prezydenta po tym jak Prezydent stał się niezdolny do pełnienia urzędu oznacza przejęcie władzy z jednoczesną likwidacją uprawnień dla poprzedniego wicePrezydenta. Kolejna kwestia to dzisiejsze/wczorajsze? wydarzenie na tym wiecu/spotkaniu. Rana była od postrzału zrobionego przez tego kto strzelał i został zabity czy może nie? Trafienie w ucho z takiej odległości (jakiej? - nie wiem bo nie słuchałem/nie oglądałem) to albo niefart albo celowe "nietrafienie/trafienie". Na zbliżeniach pewnie będzie widać czy kandydat ma postrzał gdy jeszcze go nie zasłaniają. Pewnie ma. Jakby nie było, takie zdarzenie, po tym gdy druga strona zastanawia się nad zmianą kandydata na kandydatkę, to albo przejaw niechęci do sytuacji gdy obecny Prezydent zrezygnuje - czyli, próba wyeliminowania kandydata w celu ułatwienia bycia wybranym obecnemu Prezydentowi - albo próba zapewnienia kandydatowi jeszcze większego poparcia w oparciu o nimb ofiary/męczennika. Ciekawe, jak to się ma do tych różnych "religijnych" dawniejszych tekstów o Antychryście czy kimś takim. USA to, jakby nie było, Państwo, w którym te kwestie są traktowane życiowo poważnie i ważnie.

Dopisek 14.07.2024 godzina 12:24

Dopisek do Donald Trump i wybory w USA.

Kolejna kwestia to strzał/y/kule. Ile strzałów było w kierunku kandydata? Czy ta kula która trafiła jego trafiła też ochroniarza? Czy może ochroniarz dostał inną kulą? Jeżeli inną, to gdzie poleciała ta która trafiła kandydata? I, czy to były takie same kule czy może różne - jeżeli było kilka strzałów.

Dopisek 14.07.2024 godzina 19:06

Kolejna kwestia to zabójstwo strzelca/zamachowca. Skoro mieli go na celowniku to wystarczyło uszkodzić karabin a zamachowca najwyżej ranić. Żywy miałby coś do powiedzenia a przynajmniej mógłby zeznawać. Mógł napisać jakiś list na ewentualność że go zastrzelą. Bo pewnie brał to pod uwagę. Dość młody na to żeby myśleć racjonalnie więc mógłby mieć samoczynne nastawienie emocjonalne, ale też w tym wieku najłatwiej dać się zmanipulować komuś kto potrafi stosować odpowiednie presje. Co do "badania terenu" to pewnie kilka dronów skierowanych na wrażliwe miejsca dałoby ogląd sytuacji. Pytanie, czy to ktoś miejscowy czy przyjezdny. I, jak się dostał na teren tej firmy. Bo to by chyba znaczyło, że dalszy teren nie był penetrowany albo tylko pobieżnie. Czy "akcje" Donalda Trumpa podskoczą? Pewnie nie. Jakby nie było powstaje założenie, że wybór jego na Prezydenta USA może doprowadzić do jakiejś eskalacji wśród elit. Wczoraj albo przedwczoraj ten znany aktor wyraził "apel" do Prezydenta USA Bidena o rezygnację z bycia kandydatem. I, prawie natychmiast, próba albo chęć wyeliminowania kandydata drugiej strony. Gdzie dwóch się kłoci tam trzeci korzysta. Może to wyglądać na grę na nowego kandydata. A, tym jest, jak wiadomo, kobieta.

Dopisek z 16.07.2024 godzina 22:30  

Czy Donald Trump zyskał albo zyska na tym zdarzeniu? Ani nie zyskał ani nie zyska. To dla niego fatum. Po pierwszej fali euforii przyjdzie zmiana nastrojów na przeciwne. Do tego psychika, w, tym duma, kandydata mocno a nawet bardzo ucierpiała - doznała poważnego szwanku. I, tak już będzie. Podobno zmienił albo zmieni treść wypowiedzi/przemówienia. Już samo to świadczy o przemianie jego osobowości z pewnego siebie polityka/biznesmena na człowieka który zaznał goryczy porażki. I, to takiej z zagrożeniem życia. Gesty, którymi się wspierał też o tym świadczą. To takie tłumienie/odganianie odczuć które się u niego/w nim wtedy pojawiły/zalęgły. Cała tak sytuacja dała mu odczuć tak zwany ciąg ku śmierci. Zapewne, z racji wieku to oczywiste, zdaje sobie sprawę z tego że praktycznie, mimo sprawności psychicznej i fizycznej, niewiele lat mu zostało. I, oczywiście, chce je wykorzystać najbardziej jak można. To wydarzenie uświadomiło mu, że pozory mogą do tego nie wystarczyć. I, że są opory. Czyli, że jego zasoby, w, tym te ochronne, dające mu dotychczasowe "parcie na szczyt" zanikają. A, nawet że bywają chwile że w ogóle ich przy nim nie ma. Widać to było też gdy schodził po schodkach z samolotu. Jego zwolennicy też zaczną to dostrzegać i rozumieć, że tak zwany fart, który mu "towarzyszył" to pieśń przeszłości. Z, czego to się bierze? Pewnie poniekąd stąd, że poglądy ma takie jakie ma - też te dotyczące Rosji/Putina. A, to zaburza stan równowagi. I, to nie jest takie zwykłe zaburzenie, ale zaburzenie w sferze przeciwnej do Rosji/Putina. Już samo to powoduje akcje/reakcje (Chemiczne) skutkujące próbami doprowadzenia do stanu równowagi. Czy Biden ma szansę wygrać wybory? Jak to mówią gdzie drwa rąbią tam wióry lecą. Nie tyle chodzi o wygranie ile o sprawowanie władzy. Świadomej i sprawnej. Ani Biden, ani Trump tego nie gwarantują. Żaden nie ma prawidłowego poziomu świadomości do sprawowania władzy. Ale pewnie to tylko pozorna przeszkoda bo do robienia polityki są sztabowcy a nie Prezydenci.
Szukaj